niedziela, 4 września 2022

Cienie

Polną drogą truchtały dwa cienie

Długi zachodzącego słońca

 Krótki ujawniającego się księżyca

Z drzew ptaki nocne spoglądały

Podejrzliwie na zakłócenia symetrii

Nie wiedząc co może przynieść

Słodko pachnące chmury nad horyzontem

Kołysały łąkę otulając chłodną rosą

Krótki cień zanurzył się w orzeźwieniu

Zapadając w błogi sen po męczącym dniu

Przeskakiwania i okrążania obiektów

Długi cień jeszcze gorączkowo szukał kryjówki 

Wydłużając się w promieniach słońca

Wreszcie oklapł zatopiony w mroku

Tylko ptaki nocne dostrzegły miejsce spoczynku

Długiego cienia i przyjęły to z ulgą

Ruszając za swoimi sprawami

 

czwartek, 2 czerwca 2022

On

 

ON

Napisał ktoś piosenkę,

Zadedykował komuś.

Ktoś namalował obrazek

I podarował komuś.

Walca skomponował  

Tej, co tańczyć chciała.

Ktoś dla kogoś zaśpiewał,

Kto słuchać  pragnął.

Mnie nikt nie napisał piosenki,

Wiersza nie dedykował,

Nie zaprosił do tanga.

Czasami  tylko  kwiaty dawał.

A przecież pomocą służył,

Gdy wspinać się zaczęłam.

On wspierał, gdy wątpliwości

Serce mi zżerały.

Gdy wszystko wokół się waliło

I wrogów przybywało

To  przy  mnie stał.

Pozwalał się wypłakać,

Ocierał łzy, w milczeniu przytulając.

Choć nie napisał mi piosenki,

Nie zagrał przy ognisku,

To  przecież  przy mnie był

Na dobre, a przede wszystkim,

Gdy było źle.

Magia życia

Życie to magia 

Obrazów, zapachów i smaków.

Poranki dźwiękami płoszą ciszę nocy,

Dniami w kieracie codzienności,

Wieczorami błogiego lenistwa,

Nocami, co majaczenia senne

Wypuszczają na wolność.

Deszczem na szybie,

Obietnicą kolorowej tęczy,

Łzami tęsknoty na policzkach.

Zapachem ściętej trawy

I słodkich poziomek na leśnej polanie.

Zmiennością chmur na niebie,

Kluczem żurawi, lotem jaskółki,

Srebrzystym polem żyta

I kwaśnym jabłkiem zerwanym ukradkiem.

 

Życie to magia każdej chwili, nieoceniony dar.

To nie przymus, nie obowiązek, nie ślepa pogoń.

To codzienne doświadczanie małych, prostych spraw. 

niedziela, 24 kwietnia 2022

Wątpliwości

     Chrześcijanie w pakiecie przykazań otrzymali wskazówki  - jak żyć, by osiągnąć zbawienie i życie wieczne. "Nie zabijaj", "Nie kradnij", Kochaj bliźniego",  i wiele innych, by zasłużyć na Niebo. I wszystko w temacie: wystarczy zastanowić się, przestrzegać i można spokojnie żyć. 

     Rzeczywistość jest zupełnie inna - zabijanie, kradzież, nienawiść, zazdrość jest na porządku dziennym. Kapłani jednako błogosławią i święcą szpitale jak i broń, która spowoduje , że szpitale zapełnią się pokrzywdzonymi. Młodzi ludzie , jeszcze przed zaznaniem pełni życia idą na front, strzelają do każdego - uzbrojonego albo i bezbronnego. Idą z błogosławieństwem kapłana, niejako rozgrzeszeni jeszcze przed popełnieniem zbrodni, kradną i sprzeniewierzają się wszystkim przykazaniom. Ale dostali na to przyzwolenie, odpuszczenie win jeszcze przed popełnieniem. Czują się bezkarni, usprawiedliwieni, więc nie żałują sobie. 

     Kim jest kapłan, co daje przyzwolenie na bestialstwo?, kim jest kapłan, że święci morderczą broń, pociski, które zabierają życie, okaleczają, budzą trwogę? 

     Czy kapłani mogą w imieniu Boga udzielać dyspensy od zabijania? Czy powinni błogosławić armię wyruszającą na bój? Czy Kościół nie powinien trzymać się z daleka od takich błogosławieństw?, od poświęconych przyzwoleń. 

     Któregoś razu bardzo religijny człowiek powiedział, że z taką religią to do niczego dobrego nie dojdzie. Że nie można dowolnie interpretować Słowa Bożego, że nie ma wyjątków od wyłożonych  praw. No, może ewentualnie udzielać dyspensy, jeśli chodzi o obronę ojczyzny, życia najbliższych, ale na pewno nie wolno łamać przykazań dla ideologii, dla kaprysu, dla chciwości i nienawiści. 

     Porządek w naturze. Prawa przyrody przestrzegane są z żelazną konsekwencją. Jest czas narodzin, czas wzrostu i owocowania, czas umierania , a co za tym idzie odpoczynku. Przyroda nie potrzebuje święcenia: przychodzi czas i wzrasta. rośnie obficiej, skromniej. Owocuje lepiej lub gorzej, ale sobie radzi.

     Jakże odmienny jest świat ludzi. Rozpychają się, walczą, kradną, zabijają. Ciągle im mało, ciągle chcą więcej aczkolwiek i ich czas ziemski dobiega końca. Odchodzą i nic ze sobą nie biorą. Więc po co te zabiegi, nienawiści pazerność i gromadzenie dóbr ponad wszelkie potrzeby?

     Pustoszeją kościoły. Autorytet kapłanów upada. Człowiek poszukuje Boga poza instytucjami.  

niedziela, 13 marca 2022

Władza, sława, czy pieniądze?

     24 lutego Rosja zbrojnie naruszyła suwerenność Ukrainy. Wkroczyła z sąsiedniego kraju uzbrojona armia rosyjska, aczkolwiek niezbyt wyszkolona i rozpoczęła się wojna. Z nieba zaczęły spadać bomby, artyleryjski ostrzał miast i miasteczek zmusił Ukraińców do szukania schronienia w piwnicach, tunelach i wszelkich podziemiach. Domy i budynki zamieniały w kupy gruzu. To co przez lata budowano, wznoszono, upiększano, zagospodarowywano zostało zniszczone w ciągu kilkunastu dni. To niepojęte, niezrozumiałe. 

     Ukraina , 44 milionowy naród nie poddaje się. Wojsko skutecznie broni stolicy, a zagrzewa ich prezydent, człowiek wielkiego ducha, charyzmatyczny jest w stałym kontakcie ze swoim narodem. bronią się również inne miasta. Ukraina zjednoczyła się skonsolidowała i bezwzględnie daje odpór najeźdźcom. 

     Putin wysyłając wojsko na ten kraj mniemał,iż będzie to kilkudniowy wypad i wielkie zwycięstwo. Jakże się pomylił. Ukraińcy nie poddali się . Zwycięski spacer zamienił się w koszmar dla młodych rosyjskich poborowych, rzuconych na tę wojnę.

     Z ostrzeliwanych i bombardowanych miast i miasteczek rozpoczął się wielki exodus ludności, ucieczka w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Wszyscy parli ku granicom państw sąsiadujących z Ukrainą. Polską granicę przekroczyło już ponad półtora miliona uchodźców, dzieci, kobiet i starców. Polacy naprawdę okazali wielkie serce i wielką pomoc, zwyczajni ludzie zorganizowali się, skrzyknęli i wsparli żywnością,  odzieżą, artykułami pierwszej potrzeby, zabawkami i dachem nad głową. Zaprawdę jestem pełna podziwu dla wolontariuszy, którzy pomagają rozdzielają i wspierają zrozpaczonych uciekinierów.

     Ale nie dziwne jest bohaterstwo żołnierzy, odwaga kobiet i determinacja narodu ukraińskiego. Tak należy walczyć z agresją. Dziwie mnie natomiast wybuch tej wojny - nie jedynej na Ziemi - Jeszcze żyją ci, co pamiętają II wojnę światową . Po jej zakończeniu głośno krzyczano: nigdy więcej wojny, nigdy więcej bomb i ostrzałów, nigdy więcej zniszczeń, ruin i pożarów. Będziemy rozmawiać, negocjować, ...

     Wydaje się, że Europa to dość cywilizacyjnie rozwinięty obszar, wykształcony, posiadający wiedzę historyczną , na tyle rozległą, by wiedzieć, czym jest wojna. przeciętny Europejczyk ma dostęp do faktów historycznych, do pamiętników z okresu wojny, do wspomnień , do opowieści o cierpieniach, o bólu i strachu. A jeśli nawet nie czyta to wystarczy przejrzeć statystykę II wojny światowej, która może poruszyć wyobraźnię, by wiedzieć, że żadna wojna nikomu nie przynosi korzyści. Poszkodowani są jednako i zwycięzcy i przegrani. Matki jednako opłakują synów i córki, i żadne zwycięstwo nie jest ważne. Maria Konopnicka napisała: "...a najdzielniej biją króle , a najgęściej giną chłopi."

     Skąd więc wojny i to w obliczu konfliktu nuklearnego, gdy broń jest przeraźliwie skuteczna. Komu i na czym zależy? Władza?  A co to za władza, gdy trzeba się bać poddanych, gdy trzeba siedzieć za szybą, by nie zostać oplutym, gdy wokół wielu zazdrośników? Sława? niewątpliwie jest łakomym kąskiem. Ale zapisać się na liście sławy jako tyran, ludobójca, zbrodniarz? Wątpliwy zaszczyt. Pieniądze? A czy na Ukrainie są aż takie pieniądze, by narazić się prawie całemu światu? Chyba nie. Bo co o zwykłych obywatelach będą mówić zwykli ludzie na świecie? 

     Nie wiem. Chyba mam za małą wiedzę, by to zrozumieć. Ale wojna w Europie? To się nie mieści w głowie. To nie może być, by byle państwo napadało sąsiedni kraj, bo co? 

   

     

sobota, 29 stycznia 2022

I po co?

I po co mi było iść tam,

Gdzie muzyka i wiersze,

Spadające gwiazdy,

Szepty, szelesty i świerszcze?

 

I po co mi były 

Te iskry z ogniska,

Rozmowy o wszystkim,

Gitara i śpiew aż po świt?

 

Ten ogień na brzegu

I echo, co niosło po wodzie.

Wróciły obrazy z daleka,

Znajome zapachy i dreszcze zachwytu

 

Ta rosa o świcie, znak słońca na wodzie.

Żurawie się budzą i milkną słowiki,

W wodzie rusałki już plotą warkocze

I fala leniwa na bosej stopie

 

Codzienność?  Gdzieś skryta za mgłą.

I słodkie poziomki jak smak dawnych lat.

Płyną obrazy ... 


I po co mi było...?

czwartek, 20 stycznia 2022

Szybko czy wolno?

     Budzę się. Przede mną cały dzień. Bardzo długi dzień. Spokojnie piję poranną kawę. Przecież mam tyle czasu. Trochę pobałamucę przy komputerze, pogadam  z kotem, przecież do wieczora jeszcze daleko. Mam dużo czasu i niewiele zajęć. Moje życie to "mogę", "chcę" - nie ma w nim miejsca na "muszę". I to jest luksus. Wszystko można robić w zwolnionym tempie.

     Ubieram się - też w zwolnionym tempie. I raptem oazuje się, że to zwolnione poranne tempo zabrało mi mnostwo czasu. A tu trzeba rozpalić w piecu, pomyśleć o śniadaniu! A tu raptem słońce na bezchmurnym niebie, a tam jezioro i cudowny las i pracowity dzięcioł. 

przyspieszam i już jestem zirytowana swoim guzdralstwem. Już chciałabym jechać. 

     Wreszcie ogarnęłam wszystkie konieczne zajęcia i mogę ruszać. Jeszcze kawa do termosu (kawa pita nad jeziorem w lesie ma niezwykły smak). Jestem już na miejscu. Woda łagodnie pluszcze przy brzegu. Dzięcioł pracowicie tłucze dziobem, szeleszczą poruszane lekkim podmuchem wiatru uschnięte trawy. Na tle błękitnego nieba kołyszą się wierzchołki sosen . To tak piękny widok, że pstrykam zdjęcia, Ale one nie oddają tego uroku, więc kasuję i łykam obraz wzrokiem. Utrwalam go. pamięci wystarczy do następnego urokliwego widoczku.

     Robię ćwiczenia oddechowe, trochę gimnastyki - takiej na możliwości starszej pani. Dochodzę do ukrytej ławeczki. Tu jest tak ciepło, że zdejmuję czapkę, kurtkę i energicznie wymachuję ramionami.. Jest pusto, więc mogę sobie pozwolić na niezgrabne ruchy jakiegoś tańca. Widzą mnie tylko drzewa i  może ten dzięcioł. A mnie ten ruch sprawia radość. 

     Kawa wypita, mięśnie rozruszane i generalnie czuję się świetnie. To lubię.

     Czas wracać do domu i zrobić coś pożytecznego i jeszcze czegoś się nauczyć. Bo stracony dzień, w którym się czegoś nie nauczyło.

     Takie dni należą do udanych. Bez trudnych rozmów, bez zastanawiania się nad rzeczywistością. A ta rzeczywistość - sama nie wiem- czasami myślę, że wpadłam do jakiejś powieści SF i dlatego nie potrafię się odnaleźć, nie potrafię odróżnić fikcji od realizmu. Nie rozumiem zasad funkcjonowania  w tym świecie. To co widzę i to co słyszę, i to co podpowiada mi zdrowy rozsądek,  zupełnie do siebie nie pasują. Niby jestem wolna, ale nie jestem. Szczepienia już nie są wyborem. Są koniecznością, jeśli chce się korzystać z dobrodziejstw kultury, cywilizacji. 

     Zaszczep się. A ja nie ufam tym szczepionkom. Są niedopracowane, niepewne sutków, bo o skuteczności to już wiemy - są nieskuteczne, nie chronią przed chorobą, a mogą być szkodliwe za parę miesięcy, lat. Nikt nie daje gwarancji, a producent otacza skład tajemnicą- badania laboratoryjne, efekty zostały utajnione na 50 i 70 lat. A po tym czasie nie sprawdzę już co wstrzykiwano .

     Już wieczór. Kot zagania mnie na kanapę, bo chce się przytulić. Minął dzień. Trochę za szybko.  

niedziela, 2 stycznia 2022

Następny rok

   Zaczął się następny rok. Wbrew stereotypom nie wzbudził optymistycznych oczekiwań. Trwa pandemia i nie widać jej końca, aczkolwiek historia mówi, że zaraza nawiedza ludzkość raz na sto lat. Choroba panoszy się około trzech lat i potem grzecznie się wycofuje. Obecna buchnęła pod koniec 2019 roku w Azji. Do Polski dotarła w lutym lub marcu 2020 roku. Z prostej analizy wynika, że powinna się cofnąć pod koniec 2022 lub na początku 2023. I to na tyle optymistycznych wieści. Reszta jest niewiadomą.

   Jest już szczepionka mającą nas uodpornić. Wyprodukowano ją w przeciągu kilku miesięcy i bez prób klinicznych, badań skuteczności i efektów ubocznych, tych tuż po szczepieniu i tych, które po latach mogą dać tragiczne konsekwencji. Zaczęły się masowe szczepienia. Najpierw tych z pierwszej linii frontu walki z corona wirusem, a następnie seniorów i coraz młodszych, a obecnie już nawet dzieci. 

   Oficjalne media podają za pewnik, że szczepionka przynosi więcej korzyści niż strat. Podobno rzadziej chorują zaszczepieni niż niezaszczepieni: lżej przechodzą tę chorobę zaszczepieni niż niezaszczepieni. 

   Źródła nieoficjalne podają informacje o skutkachubocznych; o zkrzepicy, niewydolnościach i osłabieniu systemu immunologicznego.. To na dziś. Jeszcze gorsze przewidywania są na przyszłość.

   Nie wiem, to kłamie, kto głosi prawdę. Podejrzana jest loteria: zaszczepisz się, zarejestrujesz weźmiesz udział w loterii, gdzie możesz wygrać elektryczną hulajnogę, samochód, milion, i mnóstwo interesujących sprzętów. I to jest podejrzane, bo szczepionka jest darmowa.

   I skąd ma się wziąć nadzieja? Optymistyczne spojrzenie w przyszłość? Gdy strach o siebie, o swoich bliskich? Obawa przed kontaktami z sąsiadami, nie mówiąc już lęku przed obcymi w sklepie?