czwartek, 2 maja 2019

Powrót do normalności

     Skończył się czas refleksji, zadumy i myślenia o wzniosłych sprawach. Przeżyłam jakoś i  czas przedświąteczny, i Święta, i okres poświąteczny. I nawet porządnie się nie spłakałam. Nie miałam okazji porozczulać się nad sobą. I dobrze. Życie błyskawicznie wróciło do normalności. Słońce i ciepło znacząco przyspieszyło wegetację roślin. Zaczął się szturm na ogródki, sadzenie kwiatów, ozdabianie tarasów, balkonów i czego tylko się dało. Ach, jak ja to lubię - oczywiście oglądać, podglądać, czasami podpowiadać. Obsadziłam również, co się dało. Ale nie podoba mi się to, co sama wymyślę lub od kogoś ściągnę.
     Normalność. W wiadomościach nic ciekawego, dyskusje jałowe i w zasadzie to nie wiem czego dotyczą. Niby mają dotyczyć strajku nauczycieli, sytuacji uczniów, ale ja mam wrażenie, że chodzi o to, by komuś przyłożyć, upokorzyć, udowodnić słuszność lub niesłuszność czegoś - czego? - nie wiem. No cóż, już dawno zrozumiałam, że ci w telewizji wiedzą coś, czego ja nie mogę dostrzec z drugiej strony.
     Ala namawia mnie na wizytę w Stanach. To jakaś alternatywa  - pobyt wśród ludzi, którzy nie za bardzo wiedzą, gdzie ta Polska leży.A już zupełnie nie znają realiów. Amerykanie nie mówią o polityce, nie interesują się tym co dzieje się poza granicami - wiadomo - mocarstwo i dyktator. Śmieją się z prezydenta, organizują parady - połowa nie ma pojęcia , z jakim celu. Spotykają się w knajpach i parkach lub na wyprzedażach. Pracują dużo i próbują oszukać fiskusa. Przybysze ostro się uczą i to wszędzie: w parku, w starbaksie,  w bibliotekach, na przystankach, w autobusach i kolejkach. Emerytowane panie organizują festyny własnych wyrobów, wystawy rękodzieła i zbiorowe wyjazdy na wyprzedaże garażowe. Mężczyżni też się spotykają i też aktywnie spędzają czas. Wielu emerytów znajduje sobie jeszcze dorywcze prace. I na tym tle powszechna życzliwość, chęć pomocy, uśmiech zawsze i wszędzie i to słynne "hallo".