sobota, 29 stycznia 2022

I po co?

I po co mi było iść tam,

Gdzie muzyka i wiersze,

Spadające gwiazdy,

Szepty, szelesty i świerszcze?

 

I po co mi były 

Te iskry z ogniska,

Rozmowy o wszystkim,

Gitara i śpiew aż po świt?

 

Ten ogień na brzegu

I echo, co niosło po wodzie.

Wróciły obrazy z daleka,

Znajome zapachy i dreszcze zachwytu

 

Ta rosa o świcie, znak słońca na wodzie.

Żurawie się budzą i milkną słowiki,

W wodzie rusałki już plotą warkocze

I fala leniwa na bosej stopie

 

Codzienność?  Gdzieś skryta za mgłą.

I słodkie poziomki jak smak dawnych lat.

Płyną obrazy ... 


I po co mi było...?

czwartek, 20 stycznia 2022

Szybko czy wolno?

     Budzę się. Przede mną cały dzień. Bardzo długi dzień. Spokojnie piję poranną kawę. Przecież mam tyle czasu. Trochę pobałamucę przy komputerze, pogadam  z kotem, przecież do wieczora jeszcze daleko. Mam dużo czasu i niewiele zajęć. Moje życie to "mogę", "chcę" - nie ma w nim miejsca na "muszę". I to jest luksus. Wszystko można robić w zwolnionym tempie.

     Ubieram się - też w zwolnionym tempie. I raptem oazuje się, że to zwolnione poranne tempo zabrało mi mnostwo czasu. A tu trzeba rozpalić w piecu, pomyśleć o śniadaniu! A tu raptem słońce na bezchmurnym niebie, a tam jezioro i cudowny las i pracowity dzięcioł. 

przyspieszam i już jestem zirytowana swoim guzdralstwem. Już chciałabym jechać. 

     Wreszcie ogarnęłam wszystkie konieczne zajęcia i mogę ruszać. Jeszcze kawa do termosu (kawa pita nad jeziorem w lesie ma niezwykły smak). Jestem już na miejscu. Woda łagodnie pluszcze przy brzegu. Dzięcioł pracowicie tłucze dziobem, szeleszczą poruszane lekkim podmuchem wiatru uschnięte trawy. Na tle błękitnego nieba kołyszą się wierzchołki sosen . To tak piękny widok, że pstrykam zdjęcia, Ale one nie oddają tego uroku, więc kasuję i łykam obraz wzrokiem. Utrwalam go. pamięci wystarczy do następnego urokliwego widoczku.

     Robię ćwiczenia oddechowe, trochę gimnastyki - takiej na możliwości starszej pani. Dochodzę do ukrytej ławeczki. Tu jest tak ciepło, że zdejmuję czapkę, kurtkę i energicznie wymachuję ramionami.. Jest pusto, więc mogę sobie pozwolić na niezgrabne ruchy jakiegoś tańca. Widzą mnie tylko drzewa i  może ten dzięcioł. A mnie ten ruch sprawia radość. 

     Kawa wypita, mięśnie rozruszane i generalnie czuję się świetnie. To lubię.

     Czas wracać do domu i zrobić coś pożytecznego i jeszcze czegoś się nauczyć. Bo stracony dzień, w którym się czegoś nie nauczyło.

     Takie dni należą do udanych. Bez trudnych rozmów, bez zastanawiania się nad rzeczywistością. A ta rzeczywistość - sama nie wiem- czasami myślę, że wpadłam do jakiejś powieści SF i dlatego nie potrafię się odnaleźć, nie potrafię odróżnić fikcji od realizmu. Nie rozumiem zasad funkcjonowania  w tym świecie. To co widzę i to co słyszę, i to co podpowiada mi zdrowy rozsądek,  zupełnie do siebie nie pasują. Niby jestem wolna, ale nie jestem. Szczepienia już nie są wyborem. Są koniecznością, jeśli chce się korzystać z dobrodziejstw kultury, cywilizacji. 

     Zaszczep się. A ja nie ufam tym szczepionkom. Są niedopracowane, niepewne sutków, bo o skuteczności to już wiemy - są nieskuteczne, nie chronią przed chorobą, a mogą być szkodliwe za parę miesięcy, lat. Nikt nie daje gwarancji, a producent otacza skład tajemnicą- badania laboratoryjne, efekty zostały utajnione na 50 i 70 lat. A po tym czasie nie sprawdzę już co wstrzykiwano .

     Już wieczór. Kot zagania mnie na kanapę, bo chce się przytulić. Minął dzień. Trochę za szybko.  

niedziela, 2 stycznia 2022

Następny rok

   Zaczął się następny rok. Wbrew stereotypom nie wzbudził optymistycznych oczekiwań. Trwa pandemia i nie widać jej końca, aczkolwiek historia mówi, że zaraza nawiedza ludzkość raz na sto lat. Choroba panoszy się około trzech lat i potem grzecznie się wycofuje. Obecna buchnęła pod koniec 2019 roku w Azji. Do Polski dotarła w lutym lub marcu 2020 roku. Z prostej analizy wynika, że powinna się cofnąć pod koniec 2022 lub na początku 2023. I to na tyle optymistycznych wieści. Reszta jest niewiadomą.

   Jest już szczepionka mającą nas uodpornić. Wyprodukowano ją w przeciągu kilku miesięcy i bez prób klinicznych, badań skuteczności i efektów ubocznych, tych tuż po szczepieniu i tych, które po latach mogą dać tragiczne konsekwencji. Zaczęły się masowe szczepienia. Najpierw tych z pierwszej linii frontu walki z corona wirusem, a następnie seniorów i coraz młodszych, a obecnie już nawet dzieci. 

   Oficjalne media podają za pewnik, że szczepionka przynosi więcej korzyści niż strat. Podobno rzadziej chorują zaszczepieni niż niezaszczepieni: lżej przechodzą tę chorobę zaszczepieni niż niezaszczepieni. 

   Źródła nieoficjalne podają informacje o skutkachubocznych; o zkrzepicy, niewydolnościach i osłabieniu systemu immunologicznego.. To na dziś. Jeszcze gorsze przewidywania są na przyszłość.

   Nie wiem, to kłamie, kto głosi prawdę. Podejrzana jest loteria: zaszczepisz się, zarejestrujesz weźmiesz udział w loterii, gdzie możesz wygrać elektryczną hulajnogę, samochód, milion, i mnóstwo interesujących sprzętów. I to jest podejrzane, bo szczepionka jest darmowa.

   I skąd ma się wziąć nadzieja? Optymistyczne spojrzenie w przyszłość? Gdy strach o siebie, o swoich bliskich? Obawa przed kontaktami z sąsiadami, nie mówiąc już lęku przed obcymi w sklepie?