sobota, 8 grudnia 2012

Gdy boli dusza

     Boli mnie dusza.Przede wszystkim dusza... I o tym bólu chciałabym opowiedzieć, Najlepiej najbliższym, którzy mogą zrozumieć ten ból. Ale oni nie chcą słuchać o moim bólu. Wysyłają do psychiatry, obcego człowieka, który  nie potrafi zrozumieć... Byłam u psychiatry i starałam się mu opowiedzieć. Bardzo uprzejmie i z zainteresowaniem słuchał... Mówię..Ale coraz bardziej jestem zaniepokojona. On to zna, z setek innych opowieści!!! To powielana opowieść,  plagiat żywcem ściągnięty z setek ludzkich żyć. Zacinam się . Milknę. Wkracza inny narrator i kończy opowieść o moim bólu!
    Odpowiedź to również plagiat setek odpowiedzi. Nic nowego indywidualnego...Ale słucham! Może wyłowię coś dla uzdrowienia mojej duszy. Czas minął."Proszę przyjść za miesiąc, a gdyby pani chciała porozmawiać.... można umówić się telefonicznie..!"
    Wychodzę . Ból trochę zelżał przyćmiony  fakturą  na sumę stu złotych!!! Nie dość, że starałam się jak najlepiej opowiedzieć, słuchając bardzo cierpliwie, filtrowałam odpowiedź, żeby między klasycznymi, książkowymi  ( powieściowymi) słowami znaleźć coś na mój ból, to jeszcze za to zapłaciłam!
    Bólu duszy nie załatwi psychiatra. Ten ból trzeba leczyć z najbliższymi, którzy dobrze znają jego źródło. Gorzej, gdy najbliżsi nie chcą uczestniczyć w tej wojnie z bólem w duszy. Nie chcą lub nie mogą, bo też mają swój ból. Pozostaje nam samotna walka. Cierpliwie z dnia na dzień... Może któregoś dnia obudzę się bez bólu?