ŚMIECH
Panie, chroń mnie przed świętym
spokojem.
Bo gdy osiągnę święty spokój,
Niezakłócany i nieśmiertelny
To będę patrzeć skądś z wysoka
Sponad obłoków albo wyżej
Na ziemskie sprawy i kłopoty.
Wnikliwie zbadam protokoły
Moich wyczynów i postępków.
Uważnie przejrzę katalog łez.
A potem śmiać się będę!
Och! jak ja się będę śmiać
Z tych łez i zmartwień swego życia.
I szkoda tylko, że nikt nie usłyszy
Mojego śmiechu.
Ale na razie nie jest mi do śmiechu,
Bo ludzkie sprawy takie trudne,
Nie zawsze można je ominąć.
bardzo to wnikliwe mimo lekkiej formy. czy naprawdę potrzebny aż taki dystans, by lżej traktować doczesne troski?
OdpowiedzUsuń