OBOK ŻYCIA
Wciskam się w obcy świat
nie swoje drzwi otwieram,
żeby ze smutku nie oszaleć.
O poranku oczekuję na cudze życie,
obrzeżami wypełniam swoje dni
Wieczorami przeszukuję wspomnienia,
pukam w krwioobieg obumarły
z uśmiechem żebraka na ulicy.
Granica krucha od miłego gościa
do natrętnego intruza.
Jak struna dotyku palca,
czekam na słowa,
badając pod mikroskopem
podejrzliwości.
Uśmiechy zbieram do kolekcji
i buduję nadzieję z cudzego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz