sobota, 23 marca 2019

Z odległej przeszłości

     Pojechałam odwiedzić brata. Taki ładny dzień. Pogadałam trochę do niego, popsioczyłam i jakieś licho podkusiło mnie, by pochodzić po tym cmentarzu. Natknęłam się na grób dawnego znajomego rodziców . Stary Gierlach. 
     Incydent w Zatoce Świń. W szkole nauczycielka mówiła, co powinniśmy zrobić w razie wojny. Po usłyszeniu alarmu powinniśmy przylgnąć do ściany pod oknami, zamknąć oczy i czekać, aż alarm zostanie odwołany. 
     O wojnie rodzice rozmawiali czasami w domu, ale nikt z nas nie wierzył, że mogłoby się to przydarzyć. Teraz groźba była realna. W nocy zmobilizowano tatę. W szkole okazało się, że zabrano wszystkich mężczyzn.  Powiało grozą . Mama płakała i modliła się. W szkole też nie było lekcji. 
     Biegiem wróciłam do domu, bojąc się, że nie zastanę mamy, że coś się stanie i będę sierotą, że brat i siostra ....
Na szczęście mama była w domu, brat bawił się pod lipą, a siostra spała. Ale w kuchni  przy stole siedział Stary Gierlach . Płakał. Zazwyczaj o tej porze był w lesie. Pracował przy czyszczeniu lasu z chrustu. Zawsze sam. Daleko od ludzi. Był dziwakiem i unikał ludzi, chyba, że sobie popił. Wtedy mógł się pojawić , ale to sporadycznie się zdarzało.
     Otóż siedział w kuchni płakał i opowiadał . 
przycupnęłam przy maminych kolanach, szczęśliwa, że nie jestem jeszcze sierotą. Mama pogłaskała mnie po głowie. Dopiero po chwili doszły do mnie słowa Starego Gierlacha. Opowiadał o swoim pobycie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Pokazywał numer wytatuowany na ręce i mówił,..  mówił o cierpieniach, o bólu, o głodzie, o biciu, o karach , o torturach, o śmierci swojej żony, o tysiącach trupów, które widział, o wielkich psach, co zagryzały na rozkaz ludzi, o transportach ludzi prowadzonych do komór gazowych,... Opowiadał i płakał, a mama z nim. Niewiele z tego pamiętam, niewiele też rozumiałam, ale swoje przerażenie czuję do dziś.
     Dopiero po jakimś czasie mama powiedziała mi, że Stary Gierlach, jej sąsiad z rodzinnej wsi spędził dwa lata w obozie. Cudem przeżył . I nigdy nikomu nie opowiadał o tym. A wtedy wyrzucił to z siebie.
     Literaturą wojny i okupacji zainteresowałam się po wielu latach. Czytałam wszystko, co mogłam znaleźć: pamiętniki, wspomnienia, relacje, opisy, wywiady. Byłam na wycieczce w Muzeum Oświęcimskim i w Sztutowie. "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Próbowałam zrozumieć potrzebę okrucieństwa, bestialstwo, nienawiść człowieka do człowieka. Jak to możliwe?
     O łagrach i stalinowskiej polityce eksterminacji własnego narodu i nie tylko, wiedziałam dużo wcześniej, niż moi rówieśnicy, bo w mojej rodzinie byli też więźniowie , zesłańcy, którzy wydostali się dzięki utworzeniu WP Berlinga ale i Andersa. O okrucieństwie własowców i Ukraińców też dużo wiedziałam. Z opowieści ludzi, szeptanej,  przekazywanej okazjonalnie z zastrzeżeniem.
     A teraz? Incydent z Zenkiem, dylemat z Banderą ,...narodowcy, neonaziści...
     Nie mogę słuchać, czytać, patrzeć. Nie oglądam filmów. Jeśli pojawia się w książkach epizod obozów, łagrów dopada mnie, obezwładnia przerażenie, strach, ból, cierpienie tych ludzi. Fizycznie czuję to wszystko. Jakby mnie to spotkało.  Podświadomość umęczonych, zagłodzonych zakatowanych domaga się ...nie wiem. Może rocznice powinny być obchodzone przypomnieniem nie tylko bohaterstwa, ale też cierpienia?
     Ale nasza codzienność też jest pełna aktów nienawiści. Ludzie szybko zapomnieli o tym, co kiedyś "ludzie ludziom...". Czy człowiek niczego nie uczy się z historii?
     Być może dlatego wyginęli neandertalczycy, mimo że lepiej byli wyposażeni ewolucyjnie  niż homo sapiens.  Byli fizycznie silniejsi, odporniejsi wytrzymalsi na chłód.  Brakowało im genu okrucieństwa i determinacji?  

4 komentarze:

  1. jak Ty ładnie piszesz i mądrze. Gratuluję, Teresa

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa, ale nie przesadzaj. Musiałam napisać, by oczyścić umysł. By mnie nie dopadły w nocy koszmary. A poza tym to sama słyszysz i widzisz, co się dzieje. Wczorajszy wybuch pana M. jego nazwanie się kibolem,... też go dopadają demony. Gdyby usiadł i spisał swoje myśli, może nie wypowiadałby się tak jadowicie. Papier jest cierpliwy

    OdpowiedzUsuń
  3. pan M. już tak ma, że musi być ponad

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedziałam panu M., że kibol to pejoratywne określenie. Powiedział mi, że wie, ale patriota to też jest niedobrze przyjmowane. Przy próbie dalszej dyskusji kazał mi zjeść ciastko Ten pan nie umie dyskutować, nie ma argumentów. Posługuje się sloganami i stereotypami, a to już jest groźne

    OdpowiedzUsuń