Marzyła o sławie sportowca, artystki,
Kosmonautki, odkrywcy.
W marzeniach była bożyszczem tłumów,
Westchnieniem fanów.
Po dywanach czerwonych, schodach marmurowych
W błyskach fleszy stąpała.
Tylko narazie czasu nie miała.
Zawsze coś na przeszkodzie.
Sceptycznie rozsądni rodzice,
Młodsze rodzeństwo i przyjaciele
Co przecież zobowiązuje.
Bezdomne koty, bezpańskie psy,...
Potem pomyśli, potem...o sobie,
Może za rok, albo dwa.
Marzenia upchała w domku dla lalek.
Czerwony dywan poszarzał i rozpadł się,
Schody zmurszały. Wyższa konieczność...
Kochające rodzeństwo, grono przyjaciół szczerych,
Szacunek ludzi, życzliwość sąsiadów...
Tylko czasami... czasami we śnie
Stąpa w blasku jupiterów,
Bo w dzień ciągle zajęta ratowaniem świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz