piątek, 5 marca 2021

Czas samotności

 

Czas samotności

     To już rok, gdy załamał się świat, w którym dotychczas było dość znośnie. Pandemia zrujnowała zycie wielu ludziom. Zerwała codzienne kontakty, stworzyła granice między ludźmi. Rozbudziła nieufność i podejrzliwość. Wróg jestt niewidzialny, więc nie wiadomo gdzie się skryć i jak stąpać, by się na niego nie natknąć. Ukrywamy się pod maseczkami, dezynfekujemy się, odsuwamy od siebie i w myślach ciągle liczymy, czy to jest trzy metry, czy jeszcze trzeba odstąpić trochę. 

     W urzędach, w ośrodkach zdrowia, w sklepach pojawili się ludzie, którzy liczą przychodzących . 

     "Pięć, osiem, dziesięć osób,.... może wejść! Pozostali czekają az ktoś wyjdzie i wtedy może wchodzić! Pojedynczo!"

     Stoi taki cerber i liczy, pozwala i zabrania, i ciągle obserwuje:

     "Proszę wrócić i zdezynfekować dłonie! Proszę podciągnąć maseczkę na nos! Pan nie wejdzie, bo kaszle!"

    Krzesła w poczekalniach rozstawione   w przepisowych odległościach. Nikt nie przesuwa siedzenia, nie zbliża się do drugiego człowieka. Strach, strach! Wszechobecny , władający bezwzględnie. I podejrzliwość - każde kichnięcie, kaszlnięcie, westchnienie budzi niepokój otoczenia. Reakcja? Odsuwanie się od takiego odgłosu.

     Po załatwieniu sprawy z ulgą wychodzimy, na moment uchylamy maseczkę i ... znów musimy się skryć, bo w przestrzeni publicznej istnieje obowiązek zakrywania  pół twarzy.

     Wychodzę z urzędu  i szybko biegnę do samochodu, Wsiadam i ściągam maseczkę. Wargi mam zdrewniałe, skóra mnie pali i wydaje mi się,że zaraz ją złuszczę. Chwilę siedzę spokojnie i jadę do domu. Chociaż niegdyś lubiłam połazić po sklepach, zajrzeć do kawiarni, zatrzymać się na skwerku i nacieszyć się ludźmi, którzy wszak mnie mijali, gdzieś się spieszyli, a przecież widziałam ich uśmiech, nawet słyszałam głośny śmiech. Dostrzegałam bolesny grymas ust, rozpoznawałam zaaferowanie, zamyślenie, ... . Teraz nie widać żadnych uczuć. Może tylko oczy coś mówią ale i one raczej są rozbiegane i podejrzliwie się przyglądające. Dziwny to widok, gdy ktoś stoi lub siada na ławce. I tylko oczy, kawałek czoła - bez nosa, bez brody, bez ust i bez policzków. 

    Jadę do domu i zamykam się . nawet przez ono nie widać ludzi, bo nikt nie chodzi po ulicy. Co najwyżej szybko przemyka i jeszcze szybciej wraca do swojego mieszkania. Te maseczki utrudniają rozpoznawanie twarzy i czasami czuję się jak detektyw Karramba z bardzo dawnej bajki na dobranoc

2 komentarze:

  1. to wszystko prawda. Nawet nie wiemy, ile w tym naszej osobistej winy, ile przypadku, ile lekceważenia praw Natury.Czy jako ludzkość wyciągniemy wnioski, czy Ty, ja, jako pojedyncze osoby potrafimy uznać,że jest w tym wszystkim nasz udział? Przeraża mnie niefrasobliwość młodych, którzy mówią: Młodych COWID się nie ima, umierają starzy z chorobami współistniejącymi.Do czasu, mówię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że każdy człowiek na Ziemi ma w tym jakiś maleńki udział. Chociażby w tym pędzie, by gromadzić, wymieniać, wyrzucać, sprzęty, rzeczy, ubrania i kupować nowe - sztuczne, chemicznie doprawione. Modyfikowanie, przyspieszanie wzrostu, wydajności, efektywności,.... Wycinanie, udrażnianie, eksperymentownie. Gdybyż człowiek dał Ziemi tylko dwadzieścia lat spokoju, odzyskałaby ona kondycję. Ale na to się nie zapowiada.

      Usuń