piątek, 12 kwietnia 2019

O cierpieniu

    J. S. Smalewski  w wierszu  "O ojczyźnie" napisał, że "Trzeba codziennej ściany cierpienia....Trzeba nam ściany płaczu...". Myślał, oczywiście o Polsce, o narodzie wewnętrznie podzielonym, rozjątrzonym, wzajemnie się opluwającym w internecie, w prasie, w telewizji. I tu zgadzam się z autorem tych słów, aczkolwiek z wielkim ubolewaniem, bo jakoś kojarzy mi się to z osiemnastowieczną publicystyką Kołłątaja, Staszica i innych światłych ludzi. Wierzę jednakże, iż Polacy dojdą do rozumu i swary "odwieszą w sieni na kołku". Tak nakazuje historyczna mądrość.
    Cierpienie, ból, bezradność i rozpacz to zaiste czynnik, który pozwala zacząć dostrzegać w życiu  to, co naprawdę jest istotne, ważne, niezbędne. Ale najpierw....
     Świetnie prosperująca firma, doskonałe, idealne dzieci, wycieczki do coraz to innych miejsc - cóż więcej trzeba? No tak! Między wycieczkami jest pracoholizm, gromadzenie rzeczy materialnych z coraz to wyższej półki. Jest też utrata przyjaciół, bo nie ma dla nich czasu. Rozluźnienie więzów rodzinnych, bo nie są potrzebni, bo częściej czegoś chcą, bo pewnie zazdroszczą,... "A poza tym to po co nam znajomi, przyjaciele. Możemy się obejść bez nich. Mamy pieniądze to i na wszystko rada się znajdzie.   Nie trzeba się nikomu  tłumaczyć, co i dlaczego. A jeszcze zechcą pożyczyć coś. Niezbyt im się wiedzie, to i z oddaniem mogą być problemy. No, ewentualnie można zapraszać na święta, niech widzą, że ciężką pracą można się dorobić wszystkiego".
     Przyszedł jednak dzień. Piękny i mądry syn zemdlał na lekcji. Pogotowie, badania, i wyrok. Nieoperacyjny rak mózgu. Pieniądze poszły na leczenie, wyjazdy do Szwajcarii, do Stanów,  do Kanady. Firma podupadła, bo nie było czasu na dopilnowanie jej, gdy trzeba było wyjechać. Pracownicy czuli się bezkarni. Jeden miał lepkie ręce, drugi był nieodpowiedzialny a trzeciemu nie zależało. Co prawda można było poprosić brata, by się zajął. Ale jak to zrobić, gdy tyle razy okazało mu się pogardę?
     W domu też nie działo się najlepiej. Obwinianie wzajemne, brak umiejętności rozmawiania. Każde z rodziców oddzielnie rozpaczało. Zdrowy syn stał z boku. Nikt nie umiał go pocieszyć. Związany z bratem , którym się praktycznie opiekował, bo rodzice zapracowani zaspokajali ich bieżące potrzeby materialne,  nie mógł sobie poradzić. znalazł sobie znieczulacz. Nikt nie zauważył, jak następny piękny i zdolny syn pogrąża się coraz bardziej.
    Po dwóch latach walki z chorobą odszedł syn. Starszy wylądował na odwyku. 
    Czy to cierpienie, rozpacz pozwoli im uratować rodzinę, tę resztkę?  Czy dojrzą wreszcie to, co naprawdę jest ważne? Czy zmienią się?
    Podobnie i Polacy. Czy dojrzą to co jest ważne, czy potrafią odnaleźć istotę ojczyzny dla wszystkich, którzy tu żyją?, pracują? bez pytania o wyznanie, orientację ?

2 komentarze:

  1. Bardzo osobisty, jednocześnie szeroki kontekst wprowadziłaś. W wierszu Smalewskiego znalazłabym jeszcze odwołania do judaizmu, (ściana płaczu), symbolika jasna, resztki które można by ocalić. Tak czarno bym nie widziała. Polityczne awantury podsycane przez media to tylko gra na górze. U nas na dole zwyczajnie. Ludzie budują domy, płaca raty, kłócą się o miedzę itp. Jednak kiedy trzeba, jesteśmy razem, vide: Owsiak i inne zdarzenia. Zawsze będzie ktoś, komu się nie podoba. Zawsze tak było. Ojczyzna dla wszystkich, piękna idea. A gdyby odwrócić i spytać: ja dla małej ojczyzny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ileż razy słyszałam to pytanie, gdy jeszcze pracowałam i gdy buntowaliśmy się przeciw niedzielnym czynom społecznym. Niedziela rzadko służyła odpoczynkowi. Nadrabiało się prace domowe i zaległe klasówki, sprawdziany i zeszyty. A przecież krzątanina wokół obejścia, co miało pokazać, że trzeba dbać o miejsce. Ech, sama nie wiem. Ale prawdę piszesz moja mądra Koleżanko.

    OdpowiedzUsuń