poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Ach, wszystko mija

     Minęły kolejne święta, których się bałam. Minął strach i stres. Wyjście ze skorupy okazało się nie tak bolesne, jak przypuszczałam. Wraz ze słońcem  i długością dnia przyrasta życzliwość ludzka. 
toteż łapię się na tym, że o wiele łatwiej nawiązać, czy też odnowić znajomość, niż się wydaje przed wyjściem z domu. 
     Dziwne jest tylko to, że niesnaski toczą się najczęściej w rodzinach! Jak to jest, Panie Boże, że rodziny żyją często na wojennej stopie? Z czego to wynika? Kiedy pojawiają się sytuacje, w których dokonujemy złych wyborów? Wyborów od których nie ma właściwie odwrotu? Wybory, które skutkują na całe lata?
     Sądziłam, że moja sytuacja jest nienormalna. A okazuje się,że wszędzie są mniej lub bardziej nienormalne stosunki i w każdej rodzinie istnieją parszywe sytuacje. 
     Człowiek myśli sobie, że będzie żył wiecznie, a przynajmniej długo, więc dąży jeszcze uporządkować, wyjaśnić przeprosić i doczekać się przeprosin, wyjaśnień. A tak nie jest. A z upływem czasu , z perspektywy traci prawdę z oczu, nawet tę własną, zda się naprawdę obiektywną. Pozostaje mglisty kontur, zniekształcony obraz, zastępcze słowa i bliżej nieokreślone uczucia z dominującym żalem.
     Dlaczego najtrudniej porozumieć  się w rodzinie? To pytanie zadaje zbyt wielu? A niewielu udziela odpowiedzi. Odpowiedzi satysfakcjonujących brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz