wtorek, 8 stycznia 2013

Jak to łatwo powiedzieć

Te oczy , ogromne,  rozświetlone uśmiechem, roziskrzone, przyjazne, patrzące wokół z zaciekawieniem...
To był rzadki widok. Najczęsiej te oczy rzucały iskry złości, nienawiści, niechęci. Były odpychające, wręcz mroziły rozmówcę.
Nie umiałam dotrzeć do tej dziewczyny. Ciągle na nie. Ciągle zbuntowana i podejrzliwa. Nie ufała nikomu. Nie chciała  rozmawiać. W wieku dwunastu lat nie miała koleżanek i przyjaciół. Zawsze stała trochę z tyłu, trochę na uboczu. Nie angażowała się w żadne przedsięwzięcia.Nic o niej nie wiedziałam, poza formalnymi, typowymi, urzędniczymi informacjami.Odludek.
Była piękna upalna niedziela. Pojechaliśmy nad jezioro. Z dala od ludzi, nad maleńką zatoczką z piaskiem na dnie rozłożyliśmy koc i leżak. Tylko jeden, bo na drugi nie starczyło już miejsca. Leniwie płynął czas na drzemkach i cichych rozmowach.
Szelest kroków przerwał nasz błogostan. "To moje miejsce"- w głosie kobiety zabrzmiały nuty złości. Pod trzydziestkę , zadbana, ładna, zgrabna, rozłożyła bezceremonialnie ręcznik obok naszego koca. Błyskawicznie zrzuciła sukienkę i poszła do wody. Świetnie pływała. Minęło wiele czasu, nim pojawiła się na brzegu, zdyszana. Rzuciła się na ręcznik. Próbowałam nawiązać rozmowę. Nie odzywała się. W milczeniu poczęstowałam ją kawą i kawałkiem ciasta. Przyjęła. Podziękowała. Intrygowała mnie, ale mimo wysiłków, nie mogłam nawiązać rozmowy. Biła od niej ciągle niechęć, wręcz wrogość.
Spotkałam ją po kilku miesiącach. Przyszła do mnie w sprawie córki. Odludka. Chciała umieścić ją w OHP. Jak najszybciej.
Z punktu widzenia prawa oświatowego to było niemożliwe. Tłumaczyłam, . Wyjaśniałam. Ściana nie do przebicia. Wreszcie wyszłyśmy poza teren szkoły. Szła obok mnie z obrażoną miną. Zatrzymała się na przystanku autobusowym.
"To ja powiem. Ona musi odejść, żebym jej nie skrzywdziła. Ona jest z gwałtu. Nawet nie wiem, kto jest jej ojcem. Chciałam tę ciąże usunąć. Nie pozwolili mi. Nienawidzę jej. Nienawidzę ludzi. Zniszczyli mnie, moją przyszłość. Jeśli ona nie odejdzie szybko.... nie ręczę za siebie. Widzę te mordy każdej nocy, widzę je w jej twarzy, jej oczach. Ona mnie prześladuje" - szeptała gorączkowo.
Niewątpliwie była chora. Chora z żalu i nienawiści.
Odludek nie przyszła do szkoły. Dotarła do mnie informacja, że uciekła z domu i obecnie znajduje się w izbie dziecka, gdzieś na południu Polski. Matka w szpitalu psychiatrycznym bez możliwości opuszczenia go w najbliższym czasie.
Ktoś stanął w obronie poczętego, ale zapomniał o narodzonym. Są dwie pokiereszowane psychicznie istoty.
Jakże łatwo ustanawiać prawo z wysokości stołków, za zamkniętymi drzwiami. Z dala od ludzkich dni i nocy. Radość i szczęście skracają dni. Żal i nienawiść niepomiernie wydłużają czas.

2 komentarze:

  1. Wstrząsające...trauma na całe życie...i ta niemożność udzielenia pomocy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo smutna historia o samotności

    OdpowiedzUsuń