W godzinach samotności, bycia sam na sam z myślami i bezmyślnym szmerem telewizora, zastanawiałam się nad minionym czasem. Przegląd wspomnień.
Młodość: nauka, marzenia, spotkania, ukradkowe czułości, bo co powiedzą wścibscy ludzie. Skrzętne ukrywanie żywiej bijącego serca pod maską obojętności a czasami sarkazmu. Strach,że ktoś odkryje, wyśmieje, zakpi, czy też zacznie odradzać.
Dobre lata małżeństwa: wszechstronna pomoc w opiece nad dziećmi, praca i liczne umiejętności, które pomagały łatać braki na rynku ówczesnej Polski. To dobre wspomnienia.
Średniowiecze: zaczęło się dziać źle. Wszechobecny alkohol, oblewanie, częstowanie, podziękowania w litrach samogonu. Straszne lata. Upadek marzeń i utrata wszelkiej nadziei. Nie wiadomo, co zrobić. Walczyć? Poddać się?Uciec? tylko gdzie i z czym? Kolejne upadki.
Oświecenie: wstrząs i początki opamiętania. Powolny powrót, który nie odbywał się na drodze pokojowych rozmów przy stole. Wzajemne pretensje, oskarżenia, mniej lub bardziej sensowne. Stracone lata.
Pozytywizm połączony z renesansem: Uczuć i odkrywania na nowo siebie. Wycieczki, wypady . Już wiedzieliśmy: Ameryki to już nie zdobędziemy, ale możemy tworzyć swoje małe światy i odkrywać to, co zakryte w zasięgu ręki. Cieszyć się każdym dniem.
Póki śmierć nas nie rozłączy: okres choroby, wszystko podporządkowane jednemu celowi. To najtrudniejszy sprawdzian. Egzamin każdego dnia, czepianie się każdej nadziei, każdej pozytywnej informacji. Spijanie z ust lekarza optymistycznych relacji, z pominięciem negatywów.
Zapadł mrok: nie mogę pogodzić się z tym. Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa. Stoję przed sprawami, które załatwiał kiedyś mąż i nie wiem, jak się do nich zabrać. Nie umiem, a przecież muszę sobie z nimi radzić. Każdego dnia nowe wyzwania. Pytam go i wsłuchuję się w podpowiedź. Nie zawsze zapali się światełko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz