środa, 15 lutego 2012

Trzeba się pożegnać

"Musi pani się pożegnać z mężem. Dać mu spokojnie odejść. Pani przecież rozumie. Póki nie pozwoli mu odejść, będzie się pani miotać. Trzeba się nauczyć żyć inaczej, od nowa. Spisać swoje obowiązki i zrobić konspekt ich realizowania. Na ataki paniki dam tabletki. Na umiejętności nie ma tabletek. Sama musi pani się nauczyć." Lekarz od głowy mówił to spokojnym wystudiowanym łagodnym głosem, nawet z lekkim uśmiechem, który miał dodawać otuchy. Przy okazji przytoczył wiele podobnych do mojej, historyjek. Ale tylko podobnych. W swojej , jakże ludzkiej, świadomości nie dopuszczam myśli, że moje życie jest podobne do życia innych. Jestem jednostką wyodrębnioną, inną.... Rozum jednakże podpowiada, że ma rację. Historia taka sama przytrafia się wielu i wielu odczuwa ją podobnie, tylko w innych realiach, okolicznościach i pod innymi hasłami.
Więc dlaczego? Rozczulam się nad sobą, płaczę po kątach z żalu nad... Właśnie!
Przypominam sobie ostatnie chwile męża, ostatnie słowa, ostatnie znaki. Widzę ten paniczny strach i wysiłek  tego ukochanego człowieka, by odejść z godnością,  z twarzą łagodną i spokojną. A ja nachylona nad nią muszę powstrzymywać łzy, łkanie, by nie przysparzać większego bólu, by nie utrudniać mu odejścia, bo tylko śmierć ukoi jego ból.
Może, gdybym mogła wtedy płakać, teraz nie musiałabym? Może, gdybym w ten czas nie musiała być taka dzielna, teraz miałabym siłę, by stawić czoło życiu?
Każdego dnia potykam się o jego obecność, o sprawy, którymi się zajmował osobiście, o techniczne problemy, które rozwiązywał bez włączania mnie. Teraz nie mam pojęcia co z nimi zrobić, jak je rozwiązać.
Trudno wyjść z domu, gdy ma się świadomość, że powrót jest powrotem do pustego pokoju, że nikt nie czeka z niecierpliwością na mnie. Nie pyta o nowinki i ploteczki, nie słucha i nie komentuje?

1 komentarz:

  1. Witam, Cię Tereniu.Pobędę z Tobą.Popłacz sobie. Do woli.Wypłacz zadry. Płakałam lat już nie wiem ile i płaczę, gdy odszedł nasz synek. Nie lekarz od głowy, jak pięknie nazywasz, ale czas i opisanie, wygadanie, opłakanie historii przyniesie Ci ulgę. Życzę Ci spokoju:)
    Byłam na spotkaniu WSL. Awantura była o wstępy.

    OdpowiedzUsuń